Chapter 9

Wstałam dzisiaj wcześnie tylko po to, żeby mieć możliwość zjedzenia śniadania w towarzystwie Anastazji oraz włóczenia się za nią przez resztę dnia. Moje zachowanie było przemyślane, chciałam unikać Patricka, który nie miał wstępu na salę treningową podczas, gdy była tam moja podopieczna. Oczywiście on też powinien niebawem zacząć trening, ale na tą chwilę po prostu wmawiałam Marcusowi, że potrzebuję trochę czasu na przemyślenie toku nauczania. Nie wiem czy mi w to uwierzył, ale nie komentował tego i pozwolił mi robić co chcę pod warunkiem, że w końcu czegoś nauczę tego chłopaka.
Z Jacobem nie było już tak łatwo, bo podobnie jak ja, mógł przez cały dzień wlec się za Anastazją, albo mniej oficjalnie, za mną. Naprawdę nie wiedziałam, co w ostatnim czasie odbiło tym facetom, ale nie miałam ochoty na przebywanie w ich towarzystwie.
Siedziałam na trybunach i przyglądałam się jak Marcus próbuje nauczyć Anastazję zastosowania miecza w walce. Dziewczyna jednak zachowywała się tak jakby bała się, że może zranić partnera. Spojrzałam przelotem na Jacoba, który siedział niedaleko i zdałam sobie sprawę z tego, że on też musiał dojść do takich wniosków, a przynajmniej sugerowało to jego zmarszczone czoło. Różnica między Jacobem, a Patrickiem polegała na tym, że ten pierwszy pomimo, że za mną łaził, to potrafił się skupić na innych rzeczach i za to byłam mu poniekąd wdzięczna, przynajmniej nie czułam się aż tak bardzo osaczona.
Nie czekając długo, wstałam i wolno zeszłam na boisko. Zmianę w moim zachowaniu zauważyli tylko chłopcy, bo Anastazja była zbyt zaabsorbowana próbą zadania ciosu, bez jednoczesnego okaleczenia chłopaka.
To był duży błąd.
Zatrzymuję się przy drewnianym stoliku i biorę z niego długi, zakończony fikuśną rękojeścią, miecz. W ciągu paru sekund ustawiam się za Anastazją i przystawiam czubek miecza do jej pleców.
– Broń się żołnierzu – mówię, a jej ciałem wstrząsa dreszcz.
Widzę jak szuka pomocy i rady u Marcusa, ale on tylko kręci głową i odchodzi na trybuny.
Nie ruszam się ani o milimetr, czekając na ruch mojej podopiecznej. Słyszę jak zaczyna coraz szybciej oddychać i wiem już, że popełniła niewybaczalny błąd.
Przestała myśleć o walce, nie analizowała swoich możliwości, nie mówiąc już o tym, że pozwoliła mi tak blisko podejść.
– W prawdziwym świecie musisz się przygotować na walkę z wieloma przeciwnikami. Musisz mieć oczy wokół głowy i nie pozwolić im podejść na tyle blisko, żeby uzyskali nad tobą przewagę.
– Co mam teraz zrobić? – pyta.
Przyciskam ostrze mocniej do jej pleców i mówię surowo:
– Zdaj się na instynkt i nie bój się zranić. Walka bez ran, to tylko zabawa, a uwierz mi, nasi wrogowie się nie bawią.
Czuję zmysłami strażniczki jak Anastazja się uspokaja. Dobrze, musi mieć kontrolę nad swoim umysłem i ciałem. Po chwili jej ciało wygina się do przodu, a nogi unoszą się do góry w próbie wytrącenie mojego miecza, ja jednak przewiduję jej ruch i nie pozwalam na to. Cofam się kawałek, a potem wymierzam jej cios, który zaskakująco szybko blokuje, mając na uwadze to, że leży na podłodze, po swoim poprzednim ataku. Odrywam miecz, żeby zadać kolejny cios, ona jednak wykorzystuje sytuację i odpycha się do tyłu, żeby mieć wystarczająco dużo czasu na podniesienie się z podłogi. Nie mija dużo czasu, a znowu jestem przy niej i przypuszczam atak, który jest udany. Na skórze Anastazji pojawia się płytka rana zabarwiona rubinową krwią. Brązowowłosa przygląda się ranie, w ciągu ułamka sekundy coś zmienia się w jej oczach, a ja uśmiecham się zwycięsko.
Odblokowała się.
Kolejne ataki zadaje Anastazja, a ja się tylko bronię. Znajduje się jednak na straconej pozycji, bo nadal nie jest wprawiona w walce. Nasze miecze uderzają o siebie i w momencie, gdy mogłoby się wydawać, że mamy impas, napieram na nią z większą siłą. Upada i wypuszcza broń, a ja staję nad nią i celuję w nią mieczem.
– Walka skończona – mówię i odrzucam na bok swój miecz, po czym pomagam jej wstać.
Chłopcy biją nam brawa, a Anastazja patrzy na mnie z iskierkami w oczach.
– Jak to zrobiłaś? – pyta rozentuzjazmowana.
– Co dokładniej? – pytam.
– To – pokazuje na siebie. – Nigdy wcześniej tak nie walczyłam.
– Wiem, ale od dzisiaj będziesz walczyć tak, a nawet lepiej.
– Jak? – pyta.
Marcus położył rękę na moim ramieniu i powiedział pewnym głosem:
– Będziemy się dzielili treningami, tak będzie najlepiej, bo z tego co widzę nie boisz się przywalić Alice.
– Zaraz, a skąd umiesz tak walczyć, przecież nie lubisz wysiłku fizycznego, uciekałaś z zajęć, gdy Marcus próbował nas nauczyć samoobrony.
Zwiesiłam głowę i westchnęłam przeciągle.
– Annie, potrafię się bronić. Nie zapominaj z kim się wychowałam – mówię patrząc wymownie na chłopaków, którzy śmieją się jak głupi do sera.
– I nie masz nic przeciwko naszym ćwiczeniom?
– A mam wybór? Musimy w końcu zakończyć twoje szkolenie.
Oczy Anastazji zwęziły się i teraz uważnie wpatrywały się w moją twarz.
– Skąd ten nagły pośpiech, czy coś się stało?
Ignoruję pytanie przyjaciółki i odwracam się do Jacoba.
– Na następnych zajęciach z Anastazją masz pokazać jej jak może wykorzystać ogień podczas walki na miecze.
– Dobrze – odpowiedział szybko.
Anastazja nagle się ożywiła, zapominając o wcześniejszych wątpliwościach.
– O czym mówicie?
– Moc waszego rodu jest niezwykła i macie dzięki temu wielkie możliwości, możecie sprawić, że wasze miecze zapłoną.
– To wspaniale – krzyknęła i pociągnęła Jacoba za rękaw. – Pokażesz mi to teraz, proszę.
– Alice, przez twoje pomysły ogłuchnę – mruknął Jacob, zasłaniając uszy w ochronie przed piskiem Anastazji.
– Skoro tak bardzo ci przeszkadza nasze towarzystwo, to sobie pójdziemy.
Złapałam Annie za ramię i poprowadziłam ją prosto do małego pomieszczenia z którego jakiś czas temu zrobiliśmy przebieralnię. Usiadłam na ławce, a Anastazja stanęła na środku pokoju i podparła się po bokach. Jakiś niesforny kosmyk włosów podczas treningu wyswobodził się z upięcia i teraz dziewczyna dmuchała na niego, próbując usunąć go z twarzy.
– Wyglądasz jak amazonka szykująca się na rzeź – mruczę pod nosem.
– Chciałabym się tylko dowiedzieć co się dzieje. Ostatnio nie jesteś sobą, a nie rozmawiamy też na tyle często, żebym mogła uzyskać jakieś wskazówki.
– I dlatego pytasz prosto z mostu?
– Tak – odpowiada i siada obok mnie na ławce.
Kładę głowę na jej ramieniu i zamykam oczy.
– Patrick mi się od razu spodobał, ale wtedy nie wiedziałam, że zamieszka z nami. Teraz mam go dosyć, łazi za mną krok w krok, zresztą podobnie jak Jacob, któremu ostatnio zaczęło odbijać.
– Co ci właściwie przeszkadza, bo chyba nie rozumiem. Potrzebujesz się rozluźnić, więc dlaczego nie mogłabyś dać szansy Patrickowi?
– Bo jak się pokłócimy i tak będziemy musieli mieszkać pod jednym dachem.
– Utrudniasz sobie życie, będzie dobrze. Popatrz jak jest z Jacobem, ile razy już się kłóciliście, a nadal mieszkacie razem i śmiem stwierdzić, że nie ponieśliście przy tym żadnych trwałych szkód.
– Oprócz tych na psychice?
– Mówię o urazach nabytych, a nie wrodzonych, Alice.
Szturcham Anastazję i śmieję się głośno.
– Nie mów o tym Marcusowi, ale Patrick jest naprawdę seksowny – mówi Anastazja.
– No wiesz?! – krzyczę i znowu zaczynam się śmiać. – Od kiedy oceniasz w ten sposób facetów?
– Niech no pomyślę... – udaje, że się zastanawia i po dłuższej chwili, mówi: – Ach. No tak, od kiedy przyjaźnię się z tobą.
– Jestem zła! – śmieję się.
Wychodzimy z pomieszczenia, a ja wyrzucam ręce do góry i krzyczę:
– Jestem zła!
Spuszczam wzrok i dostrzegam cztery uśmiechające się figlarnie postacie.
Mój uśmiech momentalnie znika.
– Och. Alice, wiemy o tym – mówi radośnie Marcus, a Jacob dodaje:
– I to od bardzo dawna.
Dochodzę do siebie i patrzę surowo na Patricka i Arthura.
– Co oni tutaj robią? – pytam surowo.
– Zawołałem ich – odpowiada Marcus.
– Po co?
– Poszłyście do szatni, więc stwierdziłem, że trening się skończył.
– I co z tego?
– Możesz pobawić się z Patrickiem.
– C-c-o-oo?
– Chyba wiesz jak bawią się dorośli? – pyta bezczelnie Patrick, a Jacob od razu do niego podchodzi i łapie go za koszulkę.
– Odszczekaj to.
– Puść mnie!
– Bo co, poskarżysz się Arthurowi? Chociaż raz bądź mężczyzną.
– Jestem nim.
– Dopóki mi tego nie udowodnisz, to nim nie jesteś.
Anastazja, która wcześniej zakrywała usta dłońmi, wybucha teraz śmiechem i skupia na sobie całą naszą uwagę.
– Jacob, proszę cię odejdź od niego zanim ktoś oprócz mnie źle zinterpretuje twoje słowa i wyjdzie na to, że chcesz się z nim przespać.
Wszyscy wybuchliśmy niepohamowanym śmiechem, wyjątkiem był jedynie Jacob i Patrick, którzy purpurowi na twarzy, oddalili się od siebie o parę metrów.
Marcus podszedł do Anastazji i wziął ją w ramiona, po czym całując jej szyję, policzki, a następnie usta, szeptał co chwilę ciche „kocham cię”.
Westchnęłam cicho, marząc o takiej miłości jak ta, którą oni mają. Jednak nie było mi pisane nacieszyć się tym widokiem, bo czyjeś łapska objęły mnie i przyciągnęły do siebie. W odpowiedzi zgięłam ramię i uderzyłam go z łokcia w brzuch, potem wbiłam obcas w jego stopę, odwróciłam się i wycelowałam pięścią w brodę, a na koniec moje kolano wylądowała na jego kroczu.
Patrick osunął się na podłogę jęcząc z bólu, a Anastazja posłała mi spojrzenie, które mówiło: „Nie musiałaś tego robić”.
W odpowiedzi uśmiechnęłam się lekko i wyszłam z sali treningowej.
Tak naprawdę nie wiem, dlaczego tak bardzo mnie irytuje obecność Patricka. Nie sądzę, żeby mojej pokrętnej psychice chodziło jedynie o możliwe komplikacje, aż tak bardzo poukładana nie jestem.
Opieram się o ścianę i zjeżdżam powoli na podłogę. Te mury są tak przyjemnie zimne, że czuję się chociaż trochę lepiej.
„Co on ze mną zrobił?” – zadaję sobie pytanie, chociaż sama nie wiem, którego z chłopaków mam na myśli.
Prawda jest taka, że Patrick jest cudowny, ale nadal nie wyleczyłam się z Jacoba.
Drzwi się otwierają. Nic dziwnego, mogłam się tego spodziewać skoro usiadłam obok nich. Przede mną staje uśmiechnięty Patrick, który trzyma niedbale ręce w kieszeniach spodni.
Jego uśmiech jest cudowny. A w tych włosach wygląda jak anioł.
Cholera.
Moje serce właśnie przeżywa poważny kryzys. Nie wie, kogo tak naprawdę chce. Dobrze, że życie postanowiło za mnie wybrać i Jacob mnie nie chce. Chociaż z drugiej strony nie wiem czy się z tego cieszę.
Nie do wiary, co ja robię ze swoim życiem?


A
______
Sorciere, obiecałam i jest trochę Anastazji.
Nie mogłam dać za dużo love story Anastazji i Marcusa, bo to chyba dziwnie by wyglądało, gdyby Alice analizowała ich miłość.


4 komentarze:

  1. Dziękuję :) Właśnie tak jest dobrze. Cieszę się jak ukazujesz nawet przyjaźń Alice i Anastazji, właśnie tego mi chyba brakowało.
    Dwa błędy w tekście:
    Wiem, ale od dzisiaj będzie walczyć tak, a nawet lepiej.
    będziesz
    Pokarzesz mi to teraz, proszę.
    Pokażesz (od pokazywać, karać - pokarzesz)

    Bardzo fajny rozdział. Ciekawa jestem kogo wybierze Alice, obstawiam Jacoba - stara miłość nie rdzewieje :) Choć Patrick wydaje się interesującą postacią, mnie również irytuje. Nie wiem czy to przez to, że czytam tekst z perspektywy Alice czy po prostu jego zachowanie mnie wkurza. Na siłę chce zbiżyć się do bohaterki a mi to nie odpowiada, podobnie jak i jej. Jacob wcale się nie zbliża, a Patrick zbyt nachalnie - tak źle i tak nie dobrze. Jak tu dogodzić czytelnikom, co? :P
    Zabawna scena z interpretowaniem "zabawy". Anastazja rozbawiła towarzystwo i mnie również.
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam

    amandiolabadeo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że rozdział ci się spodobał :-)
      A jeśli chodzi o chłopaków, to chyba zawsze tak jest, że nie można wszystkich lubić w opowiadaniu czy książce. Ale będziesz jeszcze miała szansę polubić Patricka, postaram się pokazać też jego dobre strony :)

      Usuń
  2. ,,fikuśną rękojeścią" - podoba mi się ten opis. Oryginalny :)
    Pobicie Patricka przez Alice było cudowne, doskonale sobie to wyobraziłam ;3
    Ciekawy był ten rozdział, jak dla mnie bo bardzo lubię takie lekkie i pełne miłosnych rozterek ^^ . Bardzo jestem ciekawa z kim będzie Alice (mam nadzieję, że wybierze Jacoba. Nie ufam blondynom o niebieskich oczach. ) ZDRADŹ MI Z KIM ONA BĘDZIE BŁAGAM!!!!!!!!¡¡¡!¡¡¡¡¡¡¡¡
    Bardzo mi się podobało (i jestem wdzięczna :D ) że dałaś Marcusa i Annie <3 wątki miłosne, tralalala (wybacz :( taka ma dusza... )
    Jestem ciekawa jak dalej będą wyglądały treningi. Rany od miecza - uwielbiam :D (taaak... to brzmi dziwnie :P )
    Bardzo mi się podobała ta scena jak Patrick zaproponował jej zabawę w dorosłych (hahahaha dalej nie mogę ;D ) i Jacob go złapał za koszulę i potem Anastazja HAHAHAHA ;D
    Uwielbiam Cię ;P
    Rozdział zdecydowanie bardzo interesujący, zastanawiający co do Alice i jej wyboru miłosnego ;3
    Bardzo się podobało!!!!!! 6+ kochana ;D
    Czekam (nie)cierpliwie na next'a !!!!!!!!!!!!!!!!
    Pozdrawiam i weny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zdradzę hehe :) Sama jeszcze nie wiem z kim będzie.
      Szczerze mówiąc, to nie zdawałam sobie sprawy z tego jak bardzo ten rozdział daje do myślenia o uczuciach bohaterów :D
      Wow, ale ani trochę nie współczujesz Patrickowi? heh Alice traktuje go jak worek treningowy.

      Usuń

Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.