Z Jacobem nie było już tak łatwo, bo podobnie jak ja, mógł przez cały dzień wlec się za Anastazją, albo mniej oficjalnie, za mną. Naprawdę nie wiedziałam, co w ostatnim czasie odbiło tym facetom, ale nie miałam ochoty na przebywanie w ich towarzystwie.
Siedziałam na trybunach i przyglądałam się jak Marcus próbuje nauczyć Anastazję zastosowania miecza w walce. Dziewczyna jednak zachowywała się tak jakby bała się, że może zranić partnera. Spojrzałam przelotem na Jacoba, który siedział niedaleko i zdałam sobie sprawę z tego, że on też musiał dojść do takich wniosków, a przynajmniej sugerowało to jego zmarszczone czoło. Różnica między Jacobem, a Patrickiem polegała na tym, że ten pierwszy pomimo, że za mną łaził, to potrafił się skupić na innych rzeczach i za to byłam mu poniekąd wdzięczna, przynajmniej nie czułam się aż tak bardzo osaczona.
Nie czekając długo, wstałam i wolno zeszłam na boisko. Zmianę w moim zachowaniu zauważyli tylko chłopcy, bo Anastazja była zbyt zaabsorbowana próbą zadania ciosu, bez jednoczesnego okaleczenia chłopaka.
To był duży błąd.
Zatrzymuję się przy drewnianym stoliku i biorę z niego długi, zakończony fikuśną rękojeścią, miecz. W ciągu paru sekund ustawiam się za Anastazją i przystawiam czubek miecza do jej pleców.
– Broń się żołnierzu – mówię, a jej ciałem wstrząsa dreszcz.
Widzę jak szuka pomocy i rady u Marcusa, ale on tylko kręci głową i odchodzi na trybuny.
Nie ruszam się ani o milimetr, czekając na ruch mojej podopiecznej. Słyszę jak zaczyna coraz szybciej oddychać i wiem już, że popełniła niewybaczalny błąd.
Przestała myśleć o walce, nie analizowała swoich możliwości, nie mówiąc już o tym, że pozwoliła mi tak blisko podejść.
– W prawdziwym świecie musisz się przygotować na walkę z wieloma przeciwnikami. Musisz mieć oczy wokół głowy i nie pozwolić im podejść na tyle blisko, żeby uzyskali nad tobą przewagę.
– Co mam teraz zrobić? – pyta.
Przyciskam ostrze mocniej do jej pleców i mówię surowo:
– Zdaj się na instynkt i nie bój się zranić. Walka bez ran, to tylko zabawa, a uwierz mi, nasi wrogowie się nie bawią.
Czuję zmysłami strażniczki jak Anastazja się uspokaja. Dobrze, musi mieć kontrolę nad swoim umysłem i ciałem. Po chwili jej ciało wygina się do przodu, a nogi unoszą się do góry w próbie wytrącenie mojego miecza, ja jednak przewiduję jej ruch i nie pozwalam na to. Cofam się kawałek, a potem wymierzam jej cios, który zaskakująco szybko blokuje, mając na uwadze to, że leży na podłodze, po swoim poprzednim ataku. Odrywam miecz, żeby zadać kolejny cios, ona jednak wykorzystuje sytuację i odpycha się do tyłu, żeby mieć wystarczająco dużo czasu na podniesienie się z podłogi. Nie mija dużo czasu, a znowu jestem przy niej i przypuszczam atak, który jest udany. Na skórze Anastazji pojawia się płytka rana zabarwiona rubinową krwią. Brązowowłosa przygląda się ranie, w ciągu ułamka sekundy coś zmienia się w jej oczach, a ja uśmiecham się zwycięsko.
Odblokowała się.
Kolejne ataki zadaje Anastazja, a ja się tylko bronię. Znajduje się jednak na straconej pozycji, bo nadal nie jest wprawiona w walce. Nasze miecze uderzają o siebie i w momencie, gdy mogłoby się wydawać, że mamy impas, napieram na nią z większą siłą. Upada i wypuszcza broń, a ja staję nad nią i celuję w nią mieczem.
– Walka skończona – mówię i odrzucam na bok swój miecz, po czym pomagam jej wstać.
Chłopcy biją nam brawa, a Anastazja patrzy na mnie z iskierkami w oczach.
– Jak to zrobiłaś? – pyta rozentuzjazmowana.
– Co dokładniej? – pytam.
– To – pokazuje na siebie. – Nigdy wcześniej tak nie walczyłam.
– Wiem, ale od dzisiaj będziesz walczyć tak, a nawet lepiej.
– Jak? – pyta.
Marcus położył rękę na moim ramieniu i powiedział pewnym głosem:
– Będziemy się dzielili treningami, tak będzie najlepiej, bo z tego co widzę nie boisz się przywalić Alice.
– Zaraz, a skąd umiesz tak walczyć, przecież nie lubisz wysiłku fizycznego, uciekałaś z zajęć, gdy Marcus próbował nas nauczyć samoobrony.
Zwiesiłam głowę i westchnęłam przeciągle.
– Annie, potrafię się bronić. Nie zapominaj z kim się wychowałam – mówię patrząc wymownie na chłopaków, którzy śmieją się jak głupi do sera.
– I nie masz nic przeciwko naszym ćwiczeniom?
– A mam wybór? Musimy w końcu zakończyć twoje szkolenie.
Oczy Anastazji zwęziły się i teraz uważnie wpatrywały się w moją twarz.
– Skąd ten nagły pośpiech, czy coś się stało?
Ignoruję pytanie przyjaciółki i odwracam się do Jacoba.
– Na następnych zajęciach z Anastazją masz pokazać jej jak może wykorzystać ogień podczas walki na miecze.
– Dobrze – odpowiedział szybko.
Anastazja nagle się ożywiła, zapominając o wcześniejszych wątpliwościach.
– O czym mówicie?
– Moc waszego rodu jest niezwykła i macie dzięki temu wielkie możliwości, możecie sprawić, że wasze miecze zapłoną.
– To wspaniale – krzyknęła i pociągnęła Jacoba za rękaw. – Pokażesz mi to teraz, proszę.
– Alice, przez twoje pomysły ogłuchnę – mruknął Jacob, zasłaniając uszy w ochronie przed piskiem Anastazji.
– Skoro tak bardzo ci przeszkadza nasze towarzystwo, to sobie pójdziemy.
Złapałam Annie za ramię i poprowadziłam ją prosto do małego pomieszczenia z którego jakiś czas temu zrobiliśmy przebieralnię. Usiadłam na ławce, a Anastazja stanęła na środku pokoju i podparła się po bokach. Jakiś niesforny kosmyk włosów podczas treningu wyswobodził się z upięcia i teraz dziewczyna dmuchała na niego, próbując usunąć go z twarzy.
– Wyglądasz jak amazonka szykująca się na rzeź – mruczę pod nosem.
– Chciałabym się tylko dowiedzieć co się dzieje. Ostatnio nie jesteś sobą, a nie rozmawiamy też na tyle często, żebym mogła uzyskać jakieś wskazówki.
– I dlatego pytasz prosto z mostu?
– Tak – odpowiada i siada obok mnie na ławce.
Kładę głowę na jej ramieniu i zamykam oczy.
– Patrick mi się od razu spodobał, ale wtedy nie wiedziałam, że zamieszka z nami. Teraz mam go dosyć, łazi za mną krok w krok, zresztą podobnie jak Jacob, któremu ostatnio zaczęło odbijać.
– Co ci właściwie przeszkadza, bo chyba nie rozumiem. Potrzebujesz się rozluźnić, więc dlaczego nie mogłabyś dać szansy Patrickowi?
– Bo jak się pokłócimy i tak będziemy musieli mieszkać pod jednym dachem.
– Utrudniasz sobie życie, będzie dobrze. Popatrz jak jest z Jacobem, ile razy już się kłóciliście, a nadal mieszkacie razem i śmiem stwierdzić, że nie ponieśliście przy tym żadnych trwałych szkód.
– Oprócz tych na psychice?
– Mówię o urazach nabytych, a nie wrodzonych, Alice.
Szturcham Anastazję i śmieję się głośno.
– Nie mów o tym Marcusowi, ale Patrick jest naprawdę seksowny – mówi Anastazja.
– No wiesz?! – krzyczę i znowu zaczynam się śmiać. – Od kiedy oceniasz w ten sposób facetów?
– Niech no pomyślę... – udaje, że się zastanawia i po dłuższej chwili, mówi: – Ach. No tak, od kiedy przyjaźnię się z tobą.
– Jestem zła! – śmieję się.
Wychodzimy z pomieszczenia, a ja wyrzucam ręce do góry i krzyczę:
– Jestem zła!
Spuszczam wzrok i dostrzegam cztery uśmiechające się figlarnie postacie.
Mój uśmiech momentalnie znika.
– Och. Alice, wiemy o tym – mówi radośnie Marcus, a Jacob dodaje:
– I to od bardzo dawna.
Dochodzę do siebie i patrzę surowo na Patricka i Arthura.
– Co oni tutaj robią? – pytam surowo.
– Zawołałem ich – odpowiada Marcus.
– Po co?
– Poszłyście do szatni, więc stwierdziłem, że trening się skończył.
– I co z tego?
– Możesz pobawić się z Patrickiem.
– C-c-o-oo?
– Chyba wiesz jak bawią się dorośli? – pyta bezczelnie Patrick, a Jacob od razu do niego podchodzi i łapie go za koszulkę.
– Odszczekaj to.
– Puść mnie!
– Bo co, poskarżysz się Arthurowi? Chociaż raz bądź mężczyzną.
– Jestem nim.
– Dopóki mi tego nie udowodnisz, to nim nie jesteś.
Anastazja, która wcześniej zakrywała usta dłońmi, wybucha teraz śmiechem i skupia na sobie całą naszą uwagę.
– Jacob, proszę cię odejdź od niego zanim ktoś oprócz mnie źle zinterpretuje twoje słowa i wyjdzie na to, że chcesz się z nim przespać.
Wszyscy wybuchliśmy niepohamowanym śmiechem, wyjątkiem był jedynie Jacob i Patrick, którzy purpurowi na twarzy, oddalili się od siebie o parę metrów.
Marcus podszedł do Anastazji i wziął ją w ramiona, po czym całując jej szyję, policzki, a następnie usta, szeptał co chwilę ciche „kocham cię”.
Westchnęłam cicho, marząc o takiej miłości jak ta, którą oni mają. Jednak nie było mi pisane nacieszyć się tym widokiem, bo czyjeś łapska objęły mnie i przyciągnęły do siebie. W odpowiedzi zgięłam ramię i uderzyłam go z łokcia w brzuch, potem wbiłam obcas w jego stopę, odwróciłam się i wycelowałam pięścią w brodę, a na koniec moje kolano wylądowała na jego kroczu.
Patrick osunął się na podłogę jęcząc z bólu, a Anastazja posłała mi spojrzenie, które mówiło: „Nie musiałaś tego robić”.
W odpowiedzi uśmiechnęłam się lekko i wyszłam z sali treningowej.
Tak naprawdę nie wiem, dlaczego tak bardzo mnie irytuje obecność Patricka. Nie sądzę, żeby mojej pokrętnej psychice chodziło jedynie o możliwe komplikacje, aż tak bardzo poukładana nie jestem.
Opieram się o ścianę i zjeżdżam powoli na podłogę. Te mury są tak przyjemnie zimne, że czuję się chociaż trochę lepiej.
„Co on ze mną zrobił?” – zadaję sobie pytanie, chociaż sama nie wiem, którego z chłopaków mam na myśli.
Prawda jest taka, że Patrick jest cudowny, ale nadal nie wyleczyłam się z Jacoba.
Drzwi się otwierają. Nic dziwnego, mogłam się tego spodziewać skoro usiadłam obok nich. Przede mną staje uśmiechnięty Patrick, który trzyma niedbale ręce w kieszeniach spodni.
Jego uśmiech jest cudowny. A w tych włosach wygląda jak anioł.
Cholera.
Moje serce właśnie przeżywa poważny kryzys. Nie wie, kogo tak naprawdę chce. Dobrze, że życie postanowiło za mnie wybrać i Jacob mnie nie chce. Chociaż z drugiej strony nie wiem czy się z tego cieszę.
Nie do wiary, co ja robię ze swoim życiem?
A
______
Sorciere, obiecałam i jest trochę Anastazji.
Nie mogłam dać za dużo love story Anastazji i Marcusa, bo to chyba dziwnie by wyglądało, gdyby Alice analizowała ich miłość.
Dziękuję :) Właśnie tak jest dobrze. Cieszę się jak ukazujesz nawet przyjaźń Alice i Anastazji, właśnie tego mi chyba brakowało.
OdpowiedzUsuńDwa błędy w tekście:
Wiem, ale od dzisiaj będzie walczyć tak, a nawet lepiej.
będziesz
Pokarzesz mi to teraz, proszę.
Pokażesz (od pokazywać, karać - pokarzesz)
Bardzo fajny rozdział. Ciekawa jestem kogo wybierze Alice, obstawiam Jacoba - stara miłość nie rdzewieje :) Choć Patrick wydaje się interesującą postacią, mnie również irytuje. Nie wiem czy to przez to, że czytam tekst z perspektywy Alice czy po prostu jego zachowanie mnie wkurza. Na siłę chce zbiżyć się do bohaterki a mi to nie odpowiada, podobnie jak i jej. Jacob wcale się nie zbliża, a Patrick zbyt nachalnie - tak źle i tak nie dobrze. Jak tu dogodzić czytelnikom, co? :P
Zabawna scena z interpretowaniem "zabawy". Anastazja rozbawiła towarzystwo i mnie również.
Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
amandiolabadeo.blogspot.com
Cieszę się, że rozdział ci się spodobał :-)
UsuńA jeśli chodzi o chłopaków, to chyba zawsze tak jest, że nie można wszystkich lubić w opowiadaniu czy książce. Ale będziesz jeszcze miała szansę polubić Patricka, postaram się pokazać też jego dobre strony :)
,,fikuśną rękojeścią" - podoba mi się ten opis. Oryginalny :)
OdpowiedzUsuńPobicie Patricka przez Alice było cudowne, doskonale sobie to wyobraziłam ;3
Ciekawy był ten rozdział, jak dla mnie bo bardzo lubię takie lekkie i pełne miłosnych rozterek ^^ . Bardzo jestem ciekawa z kim będzie Alice (mam nadzieję, że wybierze Jacoba. Nie ufam blondynom o niebieskich oczach. ) ZDRADŹ MI Z KIM ONA BĘDZIE BŁAGAM!!!!!!!!¡¡¡!¡¡¡¡¡¡¡¡
Bardzo mi się podobało (i jestem wdzięczna :D ) że dałaś Marcusa i Annie <3 wątki miłosne, tralalala (wybacz :( taka ma dusza... )
Jestem ciekawa jak dalej będą wyglądały treningi. Rany od miecza - uwielbiam :D (taaak... to brzmi dziwnie :P )
Bardzo mi się podobała ta scena jak Patrick zaproponował jej zabawę w dorosłych (hahahaha dalej nie mogę ;D ) i Jacob go złapał za koszulę i potem Anastazja HAHAHAHA ;D
Uwielbiam Cię ;P
Rozdział zdecydowanie bardzo interesujący, zastanawiający co do Alice i jej wyboru miłosnego ;3
Bardzo się podobało!!!!!! 6+ kochana ;D
Czekam (nie)cierpliwie na next'a !!!!!!!!!!!!!!!!
Pozdrawiam i weny ;)
Nie zdradzę hehe :) Sama jeszcze nie wiem z kim będzie.
UsuńSzczerze mówiąc, to nie zdawałam sobie sprawy z tego jak bardzo ten rozdział daje do myślenia o uczuciach bohaterów :D
Wow, ale ani trochę nie współczujesz Patrickowi? heh Alice traktuje go jak worek treningowy.