– Nie chciałem przychodzić tutaj z Jacobem, bo dopiero się stąd wygramolił, a twój brat gdzieś wyparował. Mam jednak nadzieję, że pomimo tego nie wyrzucisz mnie stąd.
– Jasne, wchodź – powiedziałam i machnęłam lekceważąco ręką. Tak naprawdę nie wierzyłam, że mógłby mi coś zrobić, tym bardziej w tym miejscu, a nawet jeśli, to co miałam do stracenia, skoro i tak straciłam parę lat z życia.
Artur usiadł nieśmiało na fotelu i spojrzał na mnie wyczekująco swoimi jasnymi oczami. Wydawało mi się, że można go uznać za przystojnego, ale szczerze mówiąc nie miałam porównania, skoro przez tyle lat widywałam tylko strażników. Właściwie mogłabym porównać go do Jacoba, który zawsze łamał dziewczynom serca, ale problem polegał na tym, że nigdy nie widziałam w nim niczego atrakcyjnego, był dla mnie drugim bratem. Tak, Jacob był dla mnie jak brat i dlatego tak bardzo podobała mi się myśl, że mógłby zaopiekować się Alice. Oczywiście wiem, że wszystko jest przeciwko temu związkowi, ale z całego świata, to właśnie ta dwójka powinna być razem. Dowodem na to jest nie tylko wieczna obsesja Alice na punkcje Jacoba, ale też jego troska, oraz fakt, że strata jej kosztowałaby go naprawdę dużo.
– Jak mogę ci pomóc? – zapytał Artur, wyrywając mnie tym samym z nieprzyjemnego zamyślenia.
– Nie wiem, moja moc ma uzdrawiać ciało, ale z jakiegoś powodu to nie wystarcza, więc może kopniesz jej duszę w tyłek, czy coś…
– To tak nie działa – jego głos był spokojny i poważny, pasowałby idealnie do nauczyciela.
– Ona widziała zjawy – szepczę, a on nabiera głośno powietrza. Unoszę wzrok i widzę, że jemu też nie jest łatwo, wydaje się być spięty.
– Zrobię wszystko, co w mojej mocy żeby jej pomóc, to jest dla mnie osobista sprawa.
Osobista sprawa. Czyżby nie tylko Jacob miał słabość do naszej śpiącej królewny? Nie, to niemożliwe, a nawet jeśli, to nie powinno mnie to obchodzić.
– Aha, rozumiem – odpowiadam powoli, a jego wzrok się wyostrza i szybko kręci głową.
– Nie jestem w niej zakochany i całe szczęście, bo dwóch adoratorów pod jednym dachem jej wystarczy. Miałem na myśli to, że szanuję ją i lubię pomimo tej jej nieprzystępnej natury.
– Nieprzystępnej natury? – prycham rozbawiona, a on wzrusza ramionami.
– Nie każdy może się pochwalić jej zaufaniem, bywa też wredna, pyskata i ma tendencję do załatwiania wszystkiego osobiście. Chciałaby w pojedynkę naprawić całe zło tego świata.
– Czyli się nie zmieniła – rzucam cicho i podchodzę do łóżka Alice. Siadam obok przyjaciółki i kładę dłoń na jej czole. Przesyłam jej moją energię, ale i tak się nie wybudza pomimo, że na jej ciele nie pozostał żaden uraz.
– Pomyślę o tym jak mogę ci pomóc – odzywa się za mną Artur, a ja wracam do rzeczywistości. Odwracam się i wpadam wprost w ramiona chłopaka. Podnoszę głowę do góry i na chwilę przestaję racjonalnie myśleć. Nie, ja w ogóle przestaję myśleć, bo jego oczy pochłaniają mnie niczym czarna dziura.
Ręce Artura zaciskają się wokół mojej tali, a ja nadal nie mogę się ruszyć. Widzę jak kąciki jego różanych ust podnoszą się ku górze, gdy pomimo mijających sekund, a może i minut, nadal tkwię w odrętwieniu.
Artur pochyla głowę i zmysłowo szepcze do mojego ucha:
– Do zobaczenia na kolacji.
Jeszcze parę minut po jego wyjściu nie mogę dojść do siebie, aż w końcu kładę się obok Alice i niewiele myśląc zaczynam do niej mówić, tak jakby mogła mi odpowiedzieć. Chociaż z drugiej strony kto wie, może tak naprawdę jest wszystkiego świadoma.
– Kim on jest? – mówię patrząc na przyjaciółkę. – Ja się nie zakochuję, pamiętasz? Oczywiście spotykałam się lata temu z paroma chłopakami, ale ledwo wtedy odrosłam od ziemi, chociaż patrząc na to z innej strony nadal jestem niska, szczególnie w porównaniu do Artura. Artur, no właśnie, chciałabym wiedzieć, co myślisz na jego temat i czy to, co się przed chwilą stało było efektem jego mocy, bo to chyba najlogiczniejsze rozwiązanie. A przynajmniej tak mi się wydaje… Rany, Alice mogłabyś się już obudzić, bo bez twojej obecności zwariuję i mówiąc o obecności mam na myśli twoją paplaninę. Naprawdę, proszę obudź się i opieprz mnie za to, że utrudniam ci rolę strażniczki. Proszę cię, Alice. Nie odchodź…
Płakałam. Nie wiem, co się ze mną stało, ale zaczęłam płakać i nie mogłam przestać. Wszystkim starałam się wmówić, że Alice wybudzi się na dniach, ale czy to było w ogóle możliwe? Już powinna była się obudzić, a tymczasem leży w śpiączce, a ja nie mogę nic zrobić, kompletnie nic. Jedyną moją nadzieją jest Artur i jego szamańska moc, która wzbudza we mnie pewnego rodzaju niepokój pomieszany z fascynacją wynikającą z tego, że nikt inny nie ma takiej mocy jak on.
– Nie płacz, wszystko się jakoś ułoży – słyszę dobrze znany mi głos i od razu wtulam się we właściciela tego przyjemnego dla uszu barytonu.
W jego ramionach czuję się trochę lepiej, ale i tak na nowo zaczynam histerycznie płakać, chociaż chyba tak naprawdę nigdy nie przestałam tego robić. Czuję jak jego ręce przyciągają mnie bliżej siebie, a chwilę później z wyczuciem masują moje plecy. W mojej głowie pojawia się jeszcze myśl, że on też cierpi, a mimo to ma siłę, żeby mnie pocieszyć. I wtedy to się dzieje…
Drzwi się otwierają, a w nich staje Artur. Spoglądam na niego zapłakanymi oczami, ale on jakby mnie nie widząc podchodzi do łóżka Alice i wbija w Jacoba rozwścieczony wzrok.
– Co ty wyprawiasz?! – syczy złowrogo, a ciało Jacoba odpowiada napiętymi mięśniami, zanim jeszcze ten zdąży cokolwiek powiedzieć.
– Nie rozumiem, do czego pijesz.
– Do czego? – mówi, a ja czuję jak po moim ciele przechodzą nieprzyjemne dreszcze i pomimo, że czuję to pierwszy raz, to dobrze wiem, co one oznaczają.
Momentalnie odrywam się od Jacoba i zeskakuję z łóżka na podłogę. Staję naprzeciwko Artura i mierzę go złowrogo swoim wzrokiem. Wyobrażam sobie, że wszystkie lodowate drobinki na mojej skórze wracają do niego w tym samym momencie, a on zaskoczony tym na chwilę traci równowagę i prawie upada. Podziałało to na niego jak cios, i dobrze bo nie pozwolę, żeby sprawdzał swoimi mackami moje emocje. I chociaż jestem świadoma tego, że Alice miała straszniejszą moc, bo czytała w myślach, to jednak on jest o wiele gorszy, bo moja strażniczka nigdy nie wykorzystałaby tej umiejętności przeciwko swoim sprzymierzeńcom.
– Twoja moc jest na mnie bezużyteczna – mówię ostro. – Potrafię władać energią, bo to dzięki niej uzdrawiam i możesz sobie zapamiętać, że zawsze odpowiem ci atakiem.
– Ja nie chciałem… – zaczął wyraźnie zdezorientowany.
– Nie wiem czy to chciałeś czy nie, ale to zrobiłeś.
– Loretta…
– Nie chcę cię teraz słuchać, wyjdź stąd.
Artur z opuszczoną głową, niechętnie wyszedł z pokoju, a ja znowu usiadłam obok Jacoba i położyłam swoją głowę na jego ramieniu. To, co się działo w tej kryjówce zaczynało doprowadzać mnie do poważnych bólów głowy. Naprawdę, to był dom wariatów.
– Zazwyczaj zachowuje się normalnie – powiedział cicho Jacob, a ja oburzona odskoczyłam od niego i posłałam mu gniewne spojrzenie.
– Jak możesz go bronić?
– Uwierz mi, czasami nie panujemy nad tym, co robimy. W innym wypadku może udałoby mi się uniknąć niejednej sprzeczki z Patrickiem. A co ważniejsze, gdyby nie mój upór może chociażbym spróbował być z Alice. Wiem, że to jest zakazane, ale teraz, gdy tak tutaj leży, to żałuję, że nie wiedziała o tym jak bardzo ją kocham. Naprawdę, chciałbym mieć co wspominać, bo naprawdę bardzo mi na niej zależy.
– I musiało dojść do tego wszystkiego, żebyś otworzył oczy i zrozumiał, że rada czarownic i całe królestwo elfów nie mają prawa zabronić wam miłości?! Jesteś naprawdę ślepy.
– Wiem, ale czasami trzeba kogoś stracić, żeby zrozumieć jak ważną jest osobą – złapał Alice delikatnie za rękę i takim samym przepełnionym smutkiem głosem, dodał: – Jednak obiecuję, że jeśli dojdzie do siebie, już nigdy nie będę przed tym uciekał, powiem jej o wszystkim, co do niej czuję i to jej decyzją będzie, co się z nami stanie.
A
I jest kolejny rozdział :) Alice nadal nieprzytomna, ale za to mieliście okazję poznać bliżej Lori, mam nadzieję, że przypadła wam chociaż trochę do gustu. Czasami przyjaciółki są bardzo podobne do siebie jak Alice i Loretta, albo różne jak Alice i Anastazja i to chyba jest niezwykłe w przyjaźniach – chyba wzięło mnie na jesienne refleksje :)
Następny rozdział będzie prawdopodobnie w poniedziałek. Zapraszam też na moją nową stronę: Opowiadania kreskowej Będę musiała chyba zmienić szablon, bo litery są za małe, no i wciąż muszę dodać rozdziały jednego z opowiadań :)
Chyba nie do końca zrozumiałam jak działa moc Lorette i czego chciał dokonać Artur. Co to oznacza, że chciał sprawdzić jej moc?
OdpowiedzUsuńDwa błędy:
Acha, rozumiem (ach - gdy wyrażamy nad czymś zachwyt)
Aha
a chwile później
chwilę
Wreszcie Jacob przejrzał na oczy i zdecydował nie bronić się przed uczuciem. Chyba zaczną bić mu brawo :P
Nie mogę doczekać się momentu, kiedy Alice wybudzi się ze śpiączki i tego co będzie z Patrickiem.
Pozdrawiam
amandiolabadeo.blogspot.com
Loretta jest z Oriona więc tak jak Marcus oprócz talentu do walki może panować nad elektrycznością, piorunami itp. Każdy z tego rodu ma dodatkową moc i tą mocą u Loretty jest uleczanie, czyli przekazywanie drugiej osoby swojej energii, to dlatego poczuła, kiedy Artur chciał przejrzeć jej emocje. Wiem, namieszałam :) A drugiej mocy Marcusa nie ujawniłam.
UsuńTak, nasz kochany Jacob stał się mężczyzną heh :)