On się uśmiecha. Dlaczego on się uśmiecha?
- Od piętnastu minut nic nie mówisz, tylko patrzysz się na mnie. Powinno mi to schlebiać, ale zacząłem się o ciebie martwić – dotyka mojej dłoni. – Co takiego pochłonęło twoje myśli?
Mój wzrok ześlizguje się na nasze ręce. Nie wierzę, że z własnej woli zgadzam się na takie tortury.
Zaraz, co on mówił? Ach tak, chce wiedzieć o czym myślę. Jeszcze nie zwariowałam, żeby zwierzać się z takich rzeczy.
- Po prostu – zabrałam dłoń z jego uścisku i wzięłam serwetkę. – Nie jestem dzisiaj sobą. Musiałam pomóc przyjaciółce i jestem zmęczona. Czasami mam wrażenie, że beze mnie nie dadzą sobie rady i wszystko się zawali. Wbrew pozorom to nie jest wymówka skradziona pracoholikom, po prostu oni zachowują się jak dzieci, a dzieci nie można zostawiać bez opieki.
Śmieje się. Ma bardzo łady śmiech.
- Bardzo dobrze ciebie rozumiem, mam czwórkę młodszego rodzeństwa, ciągle muszę ich wyciągać z tarapatów. Wyobraź sobie, że wczoraj wracam do domu zmęczony po dniu ciężkich walk w sądzie i zamiast pójść spać musiałem jechać na policję, bo moja dziewiętnastoletnia siostrzyczka została zatrzymana, bo biła się w barze z jakimiś pijakami. Naprawdę nie mam pojęcia jakim cudem ciągle przydarzają się jej takie rzeczy.
- To wasza wina, nie trzeba było posyłać ją na lekcje z samoobrony, teraz czuje się zbyt pewnie.
Śmieje się. Znowu to robi. Jakim cudem mój podły nastrój i wymuszone odpowiedzi wywołują u niego śmiech?
- Mam ochotę na coś słodkiego – mówię. – Może damy sobie spokój z kolacją. Wiem, że już zaczęliśmy jeść, ale zacznę krzyczeć, jeśli jeszcze przez chwilę będę musiała patrzeć na elegancko ubranych mężczyzn, którzy nie wiedzą jak się zachować, nie zniosę również piskliwych głosików ich partnerek.
Nie jest zły, właściwie, to ciepło się uśmiecha i cierpliwie czeka na moją propozycje.
- Pięć minut stąd jest kawiarnia, mają tam przepyszną szarlotkę na ciepło.
- W takim razie koniecznie musisz mnie tam zaprowadzić.
Odsuwa mi krzesło, pomaga założyć płaszcz i płaci za kolację. Jego maniery są tak nienaganne, że mam ochotę jęknąć.
Wydaje się zaskoczony, gdy wybieram spacer zamiast przejażdżki samochodem, ale dopiero na miejscu zdaje się rozumieć mój wybór. Nie mielibyśmy gdzie zaparkować. Kawiarnia o której mówiłam nie ma własnego parkingu i chyba po raz pierwszy bardzo się z tego cieszę. Potrzebowałam chwili wytchnienia na świeżym powietrzu.
- Obawiałem się dzisiejszego spotkania – mówi, gdy czekamy na deser. – Amy mnie uspokajała i mówiła, że nie mam się czym przejmować. Znacie się trochę więc powinienem jej uwierzyć, ale nie mogłem nic poradzić na to, że onieśmiela mnie twoja uroda – śmieje się. – Wiem, że to brzmi żałośnie.
O nie. A więc należy do grupy grzecznych chłopców, którzy zakochują się całą swoją osobą.
Cholera.
- Nie, właściwie, to przyzwyczaiłam się do uwag dotyczących mojego wyglądu. Większość kobiet przesadnie dba o urodę i zachowanie kamiennej twarzy w obawie przed zmarszczkami, ale jak widzisz, ja się tym nie przejmuję.
- Bardzo mi się to podoba, jesteś naturalna zarówno pod względem wyglądu jak i zachowania.
Przed odpowiedzią uratowała mnie kelnerka, która przyniosła nasze zamówienia. Spojrzałam zadowolona na kawałek tortu malinowego i już miałam zamachnąć się na niego widelcem, gdy usłyszałam dzwoneczki przy drzwiach. Spojrzałam w tamtą stronę i poczułam jak całe moje ciało drętwieje. W drzwiach stała Anastazja z Jacobem.
Szybko odnalazłam jej spojrzenie i prawie niedostrzegalnie pokręciłam głową. Nie chciałam żeby się do nas dosiedli, a szczerze mówiąc najbardziej ucieszyłabym się gdyby stąd wyszli.
Przeniosłam uwagę na Mateusza. Uśmiechnęłam się i nawet wykazałam zainteresowanie jego pracą, ale to wszystko było na darmo.
- Kiedyś chciałam pójść na prawo, ale szybko zrozumiałam, że to nie jest dla mnie. Zaczęłam studia na kierunku niezwiązanym z prawem i na tą chwilę jestem z nich zadowolona, ale robię je tylko po to, żeby być panią magister. Jeżeli chodzi o pieniądze, to po skończeniu liceum założyłam...
Na naszym stoliku pojawił się cień.
Poczułam jak rośnie we mnie irytacja, jakim prawem to robił?!
Spojrzałam do góry i zobaczyłam sporą masę mięśni i zero śladu po mózgu. Natomiast za Jacobem stała Anastazja, która w czasie naszej krótkiej wymiany zdań – potrafimy rozmawiać ze sobą bez słów, ale to nie jest paranormalne, po prostu dobrze się znamy i umiemy odczytać o co chodzi drugiej osobie – powiedziała mi, że nie mogła go powstrzymać.
- Alice.
Wydawał się być wkurzony i szczerze zaczęłam zastanawiać się dlaczego, przecież nie muszę się mu tłumaczyć gdzie i z kim wychodzę.
- Jacob, rozumiem, że wzbudzam w tobie braterskie uczucia i najbardziej chciałbyś mnie i Anastazję zamknąć w wysokiej wieży, ale uwierz mi, że mam swoje życie i nie zamierzam z niego rezygnować.
- To jest twój brat? – cicho pyta Mateusz, ale po chwili chrząka, wstaje i mówi głośniej wyciągając rękę do Jacoba. – Witam, nazywam się Mateusz Kamiński.
- Miło mi – mówi niechętnie. – Alice, jak wrócisz to przyjdź prosto do mnie, musimy porozmawiać.
- Możesz czekać ile chcesz, ale ja i tak tego nie zrobię, a teraz przepraszam, ale przeszkodziłeś nam, a zdaje się, że ty też masz towarzystwo.
Wkurzył się, widziałam to po sposobie w jaki szedł do swojego stolika, który znajdował się na tyle blisko naszego, że spokojnie mógł podsłuchiwać i tak chyba robił, bo po chwili Anastazja uderzyła go lekko w głowę, przywołując do porządku.
- To nie jest mój brat – mówię. – Nie mam rodzeństwa, ale wychowaliśmy się razem z Jacobem więc traktuje mnie w dziwny sposób. Trochę mnie to denerwuje, bo z chłopakiem Anastazji, Marcusem też się razem wychowywałam, a nie próbuje mi ułożyć życia.
Mateusz tylko się śmieje, nie czuje się niezręcznie i wydaje się chłonąć każde moje słowo. Najwyraźniej lubi takie pokręcone osoby jak ja.
- Wszystko cię fascynuje, dlaczego? - Pytam szczerze zainteresowana.
- Nie wszystko, tylko ty. Nie podlizuję się, naprawdę tak myślę.
Jest uroczy, naprawdę uroczy, ale mężczyzna nie powinien taki być. Może to wszystko wynika z tego w jakim świecie żyję, ale od dziecka patrzyłam na silnych mężczyzn. Choćby taki Marcus, nie lubię go, ale muszę przyznać, że przynależność do Oriona sprawiła, że jest silny. Kocha Anastazję, zawsze ją kochał, ale ta miłość nie wygląda jak u dwunastoletniej dziewczynki.
Mateusz rozgląda się po kawiarni i uśmiecha się miło. On jest zbyt miły, spokojny i zdecydowanie za bardzo ułożony jak dla mnie.
- Chyba powinienem zmienić moje miejscówki – serio tak mówi? – Tutaj jest naprawdę wspaniale – splata nasze dłonie. – Mam nadzieje, że pokażesz mi więcej takich miejsc.
- Mhm – tylko tyle udaje mi się z siebie wydusić.
W „domu” czeka na mnie komitet powitalny. Jacob niczym w kiepskim filmie, siedzi w fotelu czytając gazetę. To jest żałosne.
- Nie powinnaś zaprzyjaźniać się z ludźmi.
- Jacob, naucz się w końcu, że nie obchodzi mnie twoje zdanie.
Siadam na wielkim krześle, którego nienawidzę i usiłuję ściągnąć szpilki. W duchu żałuję, że tego dnia wybrałam właśnie te konkretne, bo ich zapięcie ciężko się odpina.
Jacob klęka przede mną, delikatnie kładzie moją nogę na swoim kolanie i jednym płynnym ruchem odpina pasek z którym się męczyłam. Patrzy mi w oczy, a ja niemal słyszę jak bije mi serce. Muszę stąd wyjść, nie wytrzymam dłużej w jego towarzystwie, bo już czuję łzy, które tylko marzą o tym by mieć możliwość ujrzenia świata.
- Puść mnie.
Nie wiem czy chodzi o mój cichy głos, czy o moją minę, ale nie spełnia mojej prośby. Pomaga mi wstać, ale nie pozwala mi odejść. Trzyma moje ręce poniżej łokci, ale z daleka od dłoni, nigdy nie dopuściłby do romantycznej sytuacji.
- Alice, nie rozumiem dlaczego tak się zachowujesz.
Pękam. Nagle przypominam sobie, że jestem od niego silniejsza i odpycham go na stojącą naprzeciwko szafę. Nie wytrzymam dłużej, nie wytrzymam. Biegnę po schodach i wbiegam do mojego pokoju. Trzaskam drzwiami. Trzaskam drzwiami w stuletnim domu, a echo niesie się po całej posesji.
Na policzkach czuję łzy, ale gdzieś w środku, głęboko w sobie czuję pustkę.
Patrzę za okno i widzę, że rozpętała się wichura, a przecież jeszcze godzinę temu było piękne słońce, nic nie zapowiadało gradu.
Siadam na parapecie i macham nogami w rytm nieistniejącej muzyki. Wiedziałam, że będzie trudno wytrzymać z nim w tym samym domu, ale z dnia na dzień jest coraz gorzej. Nie spodziewałam się, że będzie mi to aż tak utrudniał.
Odchylam głowę do tyłu i czuję przyjemny chłód ściany.
Ciekawe, czy Anastazja miałaby coś przeciwko, gdybym w nocy lekko poddusiła jej kuzyna...
Nie Alice, to jest zły pomysł, musisz być bardziej humanitarna. Tak... może znowu zostawię go w tunelu, ostatnim razem po takim incydencie omijał mnie szerokim łukiem przez miesiąc, albo dłużej.
Otwieram pamiętnik, notes, dziennik, cokolwiek to jest i piszę:
Sposoby na durne zachowanie Jacoba
1# Zostawić go samego w tunelu
Zamykam zeszyt i rzucam go na podłogę.Zapowiada się ciekawy rok...
Super rozdział, tylko... kto to Mateusz, w Prologu był niejaki Patrick! Coś szybko Alice zmienia tych facetów :P Poproszę o wyjaśnienia bo nic nie rozumiem. Czyżby chciała zapomnieć o Jacobie więc spotyka się z innymi?
OdpowiedzUsuńDwa błędy do poprawienia, które zauważyłam:
zamknąć w wysokiej wierzy
wieży
Mam nadzieje, że pokarzesz mi więcej takich miejsc.
pokażesz
Scena między Jacobem i Alice, kiedy rozwiązuje jej buta - krótka ale urocza, można poprosić o więcej takich? :)
Mam malutką radę - dobrze byłoby gdybyś wyjaśniła czytelnikom relacje między bohaterami. Zachowanie Alice względem Jacoba było co najmniej dziwne - ja wiem czemu Alice tak się zachowuje, ale reszta, która nie czytała poprzedniej części, nie do końca. Może napisz w rozdziale 2 co stało się między nimi, co? Taka sugestia, zrobisz jak uważasz, ja i tak wszystko rozumiem.
Czekam na więcej :)
amandiolabadeo.blogspot.com
A oto moje wyjaśnienie. W zapowiedzi była mowa o wielu mężczyznach, więc chcę to pokazać :-)
UsuńPo przeczytaniu twojego komentarza napisałam wyjaśnienia w formie wspomnienia Alice (podobny zabieg jak w niezłomnej). Tylko dodam to chyba jako taką no nie wiem miniaturkę, bo to zajmuje niecałe dwie strony i nie pasuje mi na rozdział.
Przeczytam, posprawdzam i jeżeli niczego więcej nie dopiszę to przed 2 rozdziałem dodam urywek z pamiętnika Alice :-)
Mam pytanie, bo nie mam za bardzo kogo się spytać. Też masz problem z bloggerem? Bo ja osobiście zauważyłam na swoich blogach, że czasami nie mogę wejść na moją stronę, bo błędy wyskakują. Myślałam, że tylko na niezłomnej coś się popsuło, ale tutaj też zaczęło mi głupieć.
Póki co nie miałam takich problemów, ale wiadomo... Może czasami blogger wariować. Nawet nie wiem co doradzić, bo nie za bardzo się znam :/
Usuń