Piosenka ♥klik♥
Pamiętniku...
Pewnie zastanawiasz się dlaczego jestem taką stukniętą zołzą.
Zgadłam? Oczywiście, że tak.
Przykro mi. Zmartwię cię i nie odpowiem na to pytanie jednym zdaniem. Zamiast tego zacznę od początku...
Jako dziecko mieszkałam w ogromnej rezydencji Elizabeth Lightmoon, tak mam na myśli tą słynną gwiazdę, ze sceny politycznej oczywiście. Wszyscy się nią zachwycali, a szczególnie angielskie snoby, którymi dowodziła. Nie wierzcie w te wszystkie wywiady i sztuczne uśmiechy, bo tak naprawdę była stukniętą wariatką, a nie żadną miss wdzięku i dobroci. Sama nie wiem jakim cudem przekonała moją matkę do tego żebym z nią zamieszkała. To był koszmar. Moimi współwięźniami byli: Marcus, Loretta i Jacob. Dobrze się razem bawiliśmy, a przynajmniej wtedy, gdy nie kontrolowało nas czujne oko Elizabeth. Muszę się przyznać, że zawsze fascynowała mnie więź Marcusa i Loretty. Byli bliźniętami, ale bardzo się od siebie różnili wyglądem, charakterem, temperamentem, poczuciem humoru – wybieraj co chcesz, wszystko jest prawdą.
Elfy dostają w życiu maksymalnie jedną podopieczną, ja jak już pewnie wiesz jestem wyjątkiem, ale później wyjaśnię jak do tego doszło. Trudno. Musisz poczekać.
No dobra, przekonałeś mnie. Jakaś tajemnicza moc zrobiła ze mnie strażniczkę Anastazji, ale nikt tak naprawdę nie wie jak do tego doszło i dlaczego. Koniec tematu, nic więcej na ten temat nie wiemy.
A wracając do Lorii... dopiero teraz dostrzegam, że przy niej byłam lepsza. Loretta miała na mnie pozytywny wpływ, była dla mnie siostrą której nie miałam. I właśnie dlatego załamałam się, gdy pewnego deszczowego dnia, Jacob stanął cały przemoknięty w drzwiach i współczująco spojrzał na mnie i Marcusa. Pamiętam, że zaczęłam krzyczeć i rzucać się na wszystko i wszystkich. Nie mogli mnie powstrzymać, a ja nie chciałam na to pozwolić. Czułam jak coś we mnie umarło i nie obchodziło mnie to, że inni też cierpią po stracie mojej Loretty.
Jacob powiedział, że spotkała się ze znajomymi Marcusa, którzy byli szemranym towarzystwem. Nikt nie wiedział po co to zrobiła, a ja wmówiłam sobie i Marcusowi, że pewnie chciała naprawić wszystko co zepsuł. Zaczęłam mu wypominać wszystkie momenty, gdy Loretta ratowała mu tyłek, miałam mu za złe, że nie umiał nad sobą zapanować i zawsze pakował się w kłopoty... Dopiero niedawno dowiedziałam się od Tomka, że było inaczej. Zanim przejdę dalej muszę ci wytłumaczyć, że Tomek był chłopakiem Anastazji, okłamał nas wszystkich obłudnik jeden, tak naprawdę jest czarodziejem, który robi wszystko co rozkaże mu Elizabeth.
Co ja miałam... A no tak. Tomek wyznał nam, że to wszystko wydarzyło się inaczej, bo Lorii odprawiła szalony rytuał. Chciała pomóc Marcusowi i Anastazji o której istnieniu wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy. No może z wyjątkiem Loretty, ona chyba wiedziała więcej niż się do tego przyznawała. A Marcus? Teraz jak myślę o tym wszystkim, to wydaje mi się, że to nieprawda, że nie wiedział o tym kim jest. Musiał to wiedzieć, nie wiem jak, ale w jakiś sposób od zawsze wiedział kim jest dla białego kruka. Może to właśnie dlatego tak trudno mu było walczyć z mrokiem.
Niedługo po tej całej tragedii wyprowadziłam się z wielkim hukiem jakby to powiedziała Lorii. Bardzo często się przeprowadzałam, bo uciekałam jak tylko zaczynałam się z kimś zaprzyjaźniać. To właśnie był prawdziwy powód rezygnacji ze studiów. Nie chciałam mieszkać paru lat w tym samym miejscu. Ba, nie chciałam siedzieć na tyłku nawet sześciu miesięcy.
Nie marnowałam życia jeśli o tym myślicie. Wykorzystałam swój potencjał, stworzyłam firmę informatyczną, która odnosi sukcesy. Tak naprawdę mało osób wie, że należy ona do mnie, bo się tym nie chwalę, tylko od czasu do czasu wpadam do firmy i sprawdzam projekty moich podwładnych. Wiem, jestem dla swojej firmy wyrodną matką, ale mam też inne życie. A propos innego życia, pewnie ciekawi was dlaczego jestem wiecznie wściekła na Jacoba. No cóż, to nie jest moja ulubiona historia.
Jacob podobał mi się chyba od zawsze. Już jako mała dziewczynka walczyłam o jego uwagę, chciałam spędzać z nim mnóstwo czasu, chciałam żeby mnie lubił... Dopiero, albo aż w wieku dwunastu lat zrozumiałam, że chcę czegoś więcej. Razem z Lorii szykowałyśmy się na zabawę w szkole, nawet namówiłyśmy chłopaków, żeby z nami poszli. Przez cały czas siedziałam przy stoliku i wpatrywałam się w Jacoba, wiem, że to mogło być trochę przerażające, ale tak właśnie robiłam. A on nawet nie zaproponował mi głupiego tańca.
Wybiegłam z sali płacząc jak bóbr. Było tak dużo ludzi, że nie sądziłam, że ktoś zauważy moją nieobecność, jednak było inaczej. Na huśtawce przed szkołą usiadł obok mnie Marcus i nie patrząc na mnie powiedział:
- Każdy chłopak na sali chciałby zaprosić cię do tańca, ale ty musiałaś się uprzeć właśnie na Jacoba, co?
- To aż tak widać?
- Tylko on tego nie dostrzega.
- On mi się naprawdę podoba – powiedziałam.
- Jego strata – spojrzał na mnie i zaczął mówić dopiero, gdy upewnił się, że skupiłam na nim całą swoją uwagę. – Alice, jesteś silna. Jacob nie jest jedynym chłopakiem na świecie. Proszę, nie zadręczaj się i bądź szczęśliwa.
- WOW czy ty właśnie powiedziałeś coś mądrego?
- Tak – zmarszczył nos niezadowolony. – Nie mów o tym nikomu, bo zniszczysz moją reputację niegrzecznego chłopca.
Od tamtej chwili próbowałam stłamsić to co czułam do Jacoba, ale do tej pory mi się to nie udało. Nadal czuję między nami dziwne napięcie, ale teraz to wszystko wywołuje we mnie złość. Trudno mi jest poradzić sobie z tym wszystkim i dlatego bywam dla niego naprawdę okropna.
A dlaczego jestem suką dla wszystkich innych ludzi?
Po pierwsze, nie dla wszystkich tylko dla większości. A jestem wredna, bo mnie irytują. Nienawidzę głupoty i kłamstw oraz mnóstwa innych rzeczy. Przynajmniej mam na to wszystko jakieś wytłumaczenie. Miałam popaprane dzieciństwo, a potem okres dojrzewania. Nic dziwnego, że nie jestem normalna. Ba, nikt z naszej trójki taki nie jest. Sam spójrz, ja jestem zołzą, Jacob jest emocjonalnym kaleką, albo jeżeli ktoś woli inaczej, emocjonalnym laikiem. A Marcus... on jest trochę mroczny. Przy Anastazji jest bardziej normalny, ale czasami widzę jak wymyka się w nocy, żeby błąkać się po mieście. Nie przesadzam, gdy ma swój mroczny nastrój, to aż strach stanąć mu na drodze, skórka przechodzi ci po ciele nie tylko na dźwięk jego głosu, ale również na samą obecność.
I to chyba wszystko...
Teraz już znasz część mojej historii.
Ominęłaś Anastazję, naprawdę chyba straciłaś serce do tej postaci, ehh, cóż, czasami tak bywa. Ja tam ją dalej lubię i uważam, że jest ciekawą postacią :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że dodałaś ten wpis, bo i ja dowiedziałam się czegoś ponadto - ta cała sprawa z siostrą Marcusa, nie wiedziałam, że bohaterowie byli tak żżyci (Marcus, Loretta i Alice). Przykro, że tak się to skończyło :(
Mam nadzieję, że wkrótce pojawią się wątki pomiędzy Jacobem i Alice, bo zakazana miłość jest tym, co pociąga czytelników najbardziej :)
Fajna notka.
Pozdrawiam
amandiolabadeo.blogspot.com
Zapomniałam dodać - myślę, że piosenka świetnie pasuje :)
UsuńZastanawia mnie to, gdzie odgrywa się akcja. Mamy Alice, a później nagle wyskakuje Mateusz. Pogubiłam się.
OdpowiedzUsuńPoza tym mam pytanie - czy już wcześniej było jakieś opowiadanie o Alice? Bo to wygląda trochę jak jakaś kontyuacja. ;/
To jest kontynuacja "Niezłomnej", ale na blogspocie nie ma chyba wszystkich rozdziałow "Strażniczki czarownic", bo przeszlam na Wattpada, na stronie powinna być o tym informacja.
OdpowiedzUsuńPS. Moje opowiadania nigdy nie są love story, chociaż związki są zawsze, tak jak w życiu. Opowiadanie pisałam już jakiś czas temu, ale dużo rzeczy jest zamierzonych i zalicza się do mojego stylu. Tego opowiadania jeszcze nie poprawiałam, bo mam inne sprawy na głowie, takie jak obrona pracy i poprawianie tekstów innych ludzi. Szewc bez butów chodzi :)